sobota, 15 listopada 2014

Mapa naszych podróży w 2014 roku

Ostatnio, w ramach wspominania przebyliśmy nasze tegoroczne wyprawy jeszcze raz, tyle że tym razem palcem po mapie. Możecie prześledzić jeszcze raz naszą trasę pod tym linkiem:
http://www.travellerspoint.com/member_map.cfm#/map/49902


Z ciekawości podliczyliśmy też orientacyjnie przebyte odległości i wyszły całkiem imponujące wyniki.
W sumie pokonaliśmy odległość około 55 000 km, z czego samolotem około 46 000 km, a resztę różnymi środkami transportu. Nie wliczaliśmy krótkich przejazdów taksówkami, tuk tukami i innymi lokalnymi środkami transportu choć pewnie sporo by się jeszcze tych kilometrów uzbierało.

piątek, 10 października 2014

Lato w Polsce

Wróciliśmy do kraju ale zbyt długo nie wytrzymaliśmy siedząc w domu. Już po kilku tygodniach w Warszawie podczas których załatwialiśmy sprawy związane z powrotem ruszyliśmy na północny wschód. Mazury Garbate stały się naszym domem na kilka następnych tygodni. Nie zawsze trzeba jeździć na koniec świata żeby cieszyć się pięknymi widokami i bujną przyrodą. Mieliśmy też piękną pogodę więc było znowu cudownie.
Zamieszkaliśmy we wspaniałym domu pamiętającym jeszcze Prusy, w otoczeniu zielonych pagórków, lasów i wody. Chodziliśmy na wycieczki, łapaliśmy ryby, zbieraliśmy grzyby, paliliśmy ogniska i obserwowaliśmy przyrodę.
W międzyczasie zastanawialiśmy się co robić dalej ze swoim życiem i jak zarobić pieniądze na następne, dalsze wyprawy.
Teraz z powrotem w Warszawie pracujemy już nad tym i realizujemy pomysły, które zrodziły się w naszych głowach.
Między innymi zrealizowaliśmy wreszcie ideę stworzenia internetowej galerii sztuki w oparciu o rodzinną kolekcję dzieł sztuki i dzisiaj jesteśmy dumni, że te kilka tygodni ciężkiej pracy przełożyło się na całkiem fajny efekt, który możecie sami zobaczyć tutaj: www.ecki.pl
Mamy też kilka innych planów, o których na pewno przeczytacie wkrótce na tym blogu.

Tymczasem kilka zdjęć zrobionych przez Kaśkę na Mazurach:








poniedziałek, 26 maja 2014

Mexico City - wspaniała końcówka tej części podróży

Po miesiącu podróżowania po tym wspaniałym kraju dotarliśmy z powrotem do stolicy Meksyku.
Zostawiliśmy sobie "na deser" kilka dni na zwiedzanie i pożegnanie. Pierwszy dzień trochę nam się rozsypał bo mieliśmy mały problem z mieszkaniem, które musieliśmy zmienić, a potem był finał Ligi Mistrzów i już na zwiedzanie nie było czasu. Mimo to fajnie było oglądać taki mecz w międzynarodowym towarzystwie, w bardzo przyjemnym hostelu, który udało nam się szczęśliwie znaleźć.
Drugi dzień trzeba zaliczyć do bardzo udanych i pełnych wrażeń. Na początek wybraliśmy się do sławnego Muzeum Antropologii Meksyku. To olbrzymie muzeum jest nie do ogarnięcia w ciągu jednego dnia, a na pewno nie wciągu kilku godzin, które w nim spędziliśmy. 

Można tu obejrzeć tysiące eksponatów dokumentujących historię i życie wielu kultur, które od tysięcy lat zamieszkiwały tereny Meksyku.



Trochę żal, że mieliśmy tak mało czasu ale i tak było super ciekawie. Pewnie tu jeszcze kiedyś wrócimy.
Po kilku godzinach zwiedzania musieliśmy nabrać nieco sił. Udaliśmy się do centrum, na Targ Mięs Egzotycznych San Juan. To jeden z ciekawszych targów jakie mieliśmy okazję odwiedzić podczas naszych podróży po świecie. Można tu kupić i zjeść wspaniałe owoce morza, wędliny, kiełbasy, mięsa( podobno można z pod lady dostać mięso niedźwiedzia i aligatora), owady (bardzo smaczne świerszcze, które jedliśmy i mniej smacznie wyglądające larwy oraz dżdżownice - na te nie starczyło nam odwagi) jak również egzotyczne owoce i warzywa. My wybraliśmy na przystawkę talerz sashimi z tuńczyka ( najlepsze jakie jedliśmy po Tsukiji Market w Tokyo i na pewno najtańsze bo za około 30 zł za cłakiem sporą porcję), ceviche oraz pyszne kraby. Na drugą turę poszły wspaniałe tapas z hamon serano, salami i serami popijane winkiem. Niebo w gębie i wspomnienia smakowe na całe życie.

Naszym kolejnym celem tego dnia było Uniwersyteckie Muzeum Sztuki Współczesnej, które znajduje się na drugim końcu miasta, na terenie wielkiego i robiącego wrażenie kampusu Uniwersytetu Meksyku.

Można tu obejrzeć ciekawą kolekcję dzieł współczesnych artystów i podziwiać super nowoczesne rozwiązania architektoniczne budynku. Tutaj spędziliśmy kolejne dwie godziny.


Nogi zaczęły odmawiać nam posłuszeństwa więc postanowiliśmy się udać na krótki odpoczynek do hostelu.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer po centrum. Najpierw poszliśmy na Plaza de la Republica żeby obejrzeć pomnik Rewolucji.


Ku naszej radości mogliśmy obserwować po raz kolejny jak zabawowym narodem są Meksykanie, którzy potrafią bawić się nawet w fontannie. Nie ważne czy to dzieci, czy młodzież czy starsi. Nie ważne, że cali przemoczeni mimo, że jak na Meksyk temperatura była dosyć niska (21 stopni Celsjusza). Ważne żeby było wesoło. Tacy są właśnie Meksykanie - lubią się śmiać, bawić, spędzać czas z rodziną, śpiewać, tańczyć i się wygłupiać.


Spacerując ulicami pełnymi ludzi dotarliśmy na Zocalo czyli centralny plac stolicy gdzied od kilku dni odbywa się festiwal kultur z całego świata. Na całym placu porozstawiono namioty, w którym wiele krajów prezentuje swoją kulturę, narodowe przysmaki i rękodzieło. 


Oczywiście panuje tu atmosfera fiesty, której sprzyjają koncerty zespołów prezentowane na scenie rozstawionej na środku placu. Posłuchaliśmy więc koncertu meksykańskiej kapeli i przyłączyliśmy się do tej wielkiej zabawy.


Wspaniały to był dzień i jakże miłe zakończenie pobytu w Meksyku.

Jutro wieczorem wsiadamy w samolot i wracamy do Polski. Chcemy spędzić trochę czasu z rodziną i przyjaciółmi, podreperować nieco finanse i korzystać z lata w Polsce. 
Dziękujemy wszystkim, którzy śledzili nasze losy przez te ostatnie miesiące. To nie jest koniec naszych podróży. Już myślimy o kolejnych i na pewno przyjdzie czas kiedy zapakujemy plecaki i ruszymy dalej w świat. 

niedziela, 25 maja 2014

Guanajuato

Guanajuato to miasteczko położone w górach, około 350 km na północny zachód od Meksyku.
Zostało założone w połowie XVI wieku w miejscu bogatych złóż srebra i złota, które stały się źródłem dobrobytu mieszkańców. Kolonialne budynki, placyki z kawiarniami, kolorowe domki i kościoły położone są na skalistych zboczach i stanowią część Światowego Dziedzictwa UNESCO. 



Co roku odbywa się tutaj wiele festiwali, z których najbardziej znanym jest Festival Cervantino uświetniający twórczość Cervantesa. Na festiwal ten, z całego świata ściągają liczne zespoły artystów i tysiące widzów żeby przez kilka dni świętować. 
Warto się tutaj zatrzymać na choć jeden dzień żeby poczuć bardzo przyjemny i spokojny klimat tego miejsca. Można poszwędać się po wąskich uliczkach, pozwiedzać ciekawe muzea albo poprostu pić kawkę w kawiarniach i nie robić nic.


My zatrzymaliśmy się w prywatnym domu na wzgórzu, z którego mieliśmy piękny widok na sporą część miasta. 


Naszymi gospodarzami byli: Elias, który jest tancerzem, uzdolnionym malarzem i pracownikiem orkiestry symfonicznej oraz jego współlokatorka Shweta, która jest Hinduską ale od wielu lat podróżuje i mieszka w różnych częściach świata. Towarzystwo było wyborne i wielogodzinne, wspólne rozmowy sprawiły nam ogromną przyjemność. Ta możliwość poznawania ciekawych ludzi, wymiana doświadczeń i opinii jest właśnie kwintesencją naszej podróży. Oczywiście mamy okazję oglądać wspaniałe miejsca, brać udział w przygodach ale to ludzie są w tym wszystkim najciekawsi i najważniejsi.