Zostawiliśmy sobie "na deser" kilka dni na zwiedzanie i pożegnanie. Pierwszy dzień trochę nam się rozsypał bo mieliśmy mały problem z mieszkaniem, które musieliśmy zmienić, a potem był finał Ligi Mistrzów i już na zwiedzanie nie było czasu. Mimo to fajnie było oglądać taki mecz w międzynarodowym towarzystwie, w bardzo przyjemnym hostelu, który udało nam się szczęśliwie znaleźć.
Drugi dzień trzeba zaliczyć do bardzo udanych i pełnych wrażeń. Na początek wybraliśmy się do sławnego Muzeum Antropologii Meksyku. To olbrzymie muzeum jest nie do ogarnięcia w ciągu jednego dnia, a na pewno nie wciągu kilku godzin, które w nim spędziliśmy.
Można tu obejrzeć tysiące eksponatów dokumentujących historię i życie wielu kultur, które od tysięcy lat zamieszkiwały tereny Meksyku.
Trochę żal, że mieliśmy tak mało czasu ale i tak było super ciekawie. Pewnie tu jeszcze kiedyś wrócimy.
Po kilku godzinach zwiedzania musieliśmy nabrać nieco sił. Udaliśmy się do centrum, na Targ Mięs Egzotycznych San Juan. To jeden z ciekawszych targów jakie mieliśmy okazję odwiedzić podczas naszych podróży po świecie. Można tu kupić i zjeść wspaniałe owoce morza, wędliny, kiełbasy, mięsa( podobno można z pod lady dostać mięso niedźwiedzia i aligatora), owady (bardzo smaczne świerszcze, które jedliśmy i mniej smacznie wyglądające larwy oraz dżdżownice - na te nie starczyło nam odwagi) jak również egzotyczne owoce i warzywa. My wybraliśmy na przystawkę talerz sashimi z tuńczyka ( najlepsze jakie jedliśmy po Tsukiji Market w Tokyo i na pewno najtańsze bo za około 30 zł za cłakiem sporą porcję), ceviche oraz pyszne kraby. Na drugą turę poszły wspaniałe tapas z hamon serano, salami i serami popijane winkiem. Niebo w gębie i wspomnienia smakowe na całe życie.
Naszym kolejnym celem tego dnia było Uniwersyteckie Muzeum Sztuki Współczesnej, które znajduje się na drugim końcu miasta, na terenie wielkiego i robiącego wrażenie kampusu Uniwersytetu Meksyku.
Można tu obejrzeć ciekawą kolekcję dzieł współczesnych artystów i podziwiać super nowoczesne rozwiązania architektoniczne budynku. Tutaj spędziliśmy kolejne dwie godziny.
Nogi zaczęły odmawiać nam posłuszeństwa więc postanowiliśmy się udać na krótki odpoczynek do hostelu.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer po centrum. Najpierw poszliśmy na Plaza de la Republica żeby obejrzeć pomnik Rewolucji.
Ku naszej radości mogliśmy obserwować po raz kolejny jak zabawowym narodem są Meksykanie, którzy potrafią bawić się nawet w fontannie. Nie ważne czy to dzieci, czy młodzież czy starsi. Nie ważne, że cali przemoczeni mimo, że jak na Meksyk temperatura była dosyć niska (21 stopni Celsjusza). Ważne żeby było wesoło. Tacy są właśnie Meksykanie - lubią się śmiać, bawić, spędzać czas z rodziną, śpiewać, tańczyć i się wygłupiać.
Spacerując ulicami pełnymi ludzi dotarliśmy na Zocalo czyli centralny plac stolicy gdzied od kilku dni odbywa się festiwal kultur z całego świata. Na całym placu porozstawiono namioty, w którym wiele krajów prezentuje swoją kulturę, narodowe przysmaki i rękodzieło.
Oczywiście panuje tu atmosfera fiesty, której sprzyjają koncerty zespołów prezentowane na scenie rozstawionej na środku placu. Posłuchaliśmy więc koncertu meksykańskiej kapeli i przyłączyliśmy się do tej wielkiej zabawy.
Wspaniały to był dzień i jakże miłe zakończenie pobytu w Meksyku.
Jutro wieczorem wsiadamy w samolot i wracamy do Polski. Chcemy spędzić trochę czasu z rodziną i przyjaciółmi, podreperować nieco finanse i korzystać z lata w Polsce.
Dziękujemy wszystkim, którzy śledzili nasze losy przez te ostatnie miesiące. To nie jest koniec naszych podróży. Już myślimy o kolejnych i na pewno przyjdzie czas kiedy zapakujemy plecaki i ruszymy dalej w świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz