Jest zielono-pomarańczowo bo tam gdzie nie ma lasu pojawiają się skrawki ziemi o ceglastym kolorze.
Przyjemne lotnisko w Siem Reap powitało nas sprawną obsługą i po chwili mogliśmy już wdychać upalne powietrze, w którym wreszcie nie czuć spalin.
Miasteczko jest bardzo przyjemne. Pełno tu barów, knajpek i restauracji. Oczywiście są też typowe bazary dla turystów ale jest też spory rynek spożywczy z prawdziwego zdarzenia.
Ceny wszędzie są podawane w dolarach. Jest to tak turystyczne miejsce, że nikt nie bawi się w wymianę amerykańskich banknotów na lokalną walutę. Nawet bankomaty wypłacają dolary. Niestety nie jest tu najtaniej bo wszystko jest robione pod turystów, a wiadomo Ci są jak dojne krowy ;) szczególnie Chińczycy, którzy odkąd mogą podróżować zalewają masowo całą Azję i zostawiają wszędzie rulony banknotów.
Jedynie hotele i piwo wydają się być w bardzo przystępnych cenach. Lokalne piwo Cambodia, polewane z kega kosztuje pół dolara.
Rano wybraliśmy się na zwiedzanie Angkoru. Nie będę tu opisywał całej historii powstania tego gigantycznego kompleksu świątyń, grobowców i pałacy. Ważne, że został zbudowany w XII wieku, przez Kmerów. Tylko proszę nie mylić Kmerów z Czerwonymi Kmerami jak to robili turyści Polacy-"Cebulacy", których przypadkowo podsłuchaliśmy.
Wrażenia podczas zwiedzania są niesamowite i nawet tłumy turystów nie przeszkadzają za bardzo w doświadczeniach. Tylko upał daje się we znaki po kilku godzinach łażenia. To trzeba zobaczyć na własne oczy ...albo na naszych zdjęciach ;)
Wrażenia podczas zwiedzania są niesamowite i nawet tłumy turystów nie przeszkadzają za bardzo w doświadczeniach. Tylko upał daje się we znaki po kilku godzinach łażenia. To trzeba zobaczyć na własne oczy ...albo na naszych zdjęciach ;)
Po całym dniu zwiedzania przyjemnie było potaplać się w basenie, a na kolację hamburgery z mięsem krokodyla:
Mięso nie smakuje jak kurczak - a wiele osób tak twierdzi. Jest dużo smaczniejsze.
Tarulka, ty mi jakoś schudłaś.... dbajcie o siebie! buziaki dla was!!!
OdpowiedzUsuń