sobota, 5 kwietnia 2014

San Jose - Kostaryka

Na kilka tygodni zostawiliśmy Meksyk i udaliśmy się do Kostaryki. To podobno jeden z najpiękniejszych krajów pod względem przyrodniczym. Będziemy mieli okazję żeby się o tym przekonać.
Wylądowaliśmy w stolicy czyli San Jose. Pierwsza niespodzianka na lotnisku - urzędnicy sprawdzający paszporty nie noszą żadnych uniformów czy mundurów. Chłopak, który sprawdzał mój paszport był ubrany w dres. To dobry znak świadczący o dużym dystansie i luzie panującym wśród mieszkańców.
San Jose to dosyć kuriozalna stolica ze względu na swój prowincjonalno-barakowaty wygląd. Położone na wzgórzach miasto zamieszkuje jedynie około 250 tysięcy ludzi. 
Zadziwiło nas to, że jak na najbezpieczniejszy kraj Ameryki Środkowej w każdym oknie widać kraty, a ogrodzenia budynków są zbrojone drutem kolczastym. Kiedy zapytaliśmy o to, lokalnego kolegę Kaśki, z którym spotkaliśmy się wieczorem na piwie, ten nie umiał nam odpowiedzieć na zadane pytanie. Wygląda na to, że generalnie Kostaryka jest bezpiecznym krajem ale stolica w niektórych miejscach potrafi być niebezpieczna więc trzeba się mieć na baczności. Na szczęście nam się nic niemiłego nie przytrafiło.

W mieście nie ma prawie żadnych atrakcji ani zabytków dlatego zabawiliśmy tu ledwie jeden dzień. 
Poniżej kilka zdjęć z centrum miasta.



Pomiędzy barakowymi budynkami jest też kilka wyjątków takich jak budynek poczty czy teatr narodowy:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz