Klimat starej części miasta jest niezwykły. Ciężko to opisać w kilku słowach czy zdaniach ale czuć tu specyficzną atmosferę uniesienia i radości. Niestety po wyjściu z gęstwiny wąskich uliczek gdzie nie docierają odgłosy klaksonów znowu trafiamy do wariatowa i ciężko wytrzymać natłok bodźców i hałas. Dlatego szybko wracamy do spokojnego gwaru nad brzegiem Gangesu.
2014 rok postanowiliśmy poświęcić na podróże po świecie. Sporo jeździliśmy już wcześniej ale do tej pory były to raczej krótkie, kilkutygodniowe wypady. Wielokrotnie na swojej drodze spotykaliśmy podróżników, którzy zachwyceni opowiadali nam jak to jest podróżować przez dłuższy czas i jak zmienia to perspektywę na samą podróż ale i na życie. Postanowiliśmy więc spróbować takiej przygody i tutaj znajdziecie dokumentację naszych podróży oraz trochę porad i informacji praktycznych. Zapraszamy.
piątek, 24 stycznia 2014
Varanasi - święte miasto
Varanasi to ostatni przystanek na naszej trasie po Indiach. To podobno najstarsze miasto w kraju i bez wątpienia najbardziej zwariowane w jakim byliśmy. Chodząc po wąskich uliczkach i ghatach ma się czasami wrażenie, że czas stanął w miejscu kilka wieków temu. Tylko wiszące przewody elektryczne działają jak uszczypnięcie i przywracają nas do rzeczywistości. Pielgrzymi z całego kraju przyjeżdżają tu żeby obmyć swe ciało w wodach Gangesu wierząc, że to przyniesie im zdrowie i dobrą kartę w życiu. Mieszkańcy zbierają się tłumnie na ghatach żeby porozmawiać, pograć w karty, napić się czaju ale też żeby uprać pościel i ubrania w Gangesie czy złapać rybę na obiad. Inni przybywają nad rzekę żeby umrzeć, a ich ciała są palone na stosach drewna. Na każdym kroku jest pełno sprzedawców i można tu kupić prawie wszystko, a także i dobrze zjeść. Na schodach siadają wszyscy (mnisi, pielgrzymi, turyści i mieszkańcy) i obserwują życie toczące się na rzece i jej brzegach. Spotkać tu można Sadhu, którzy palą gańdzie z glinianych fajek i wyglądają jakby nic innego w życiu nie robili tylko siedzieli i palili. Co chwila mijają nas krowy albo kozy, które zjadają wszystko co znajdą na swojej drodze włącznie z foliowymi siatkami. Kroki trzeba stawiać uważnie żeby nie wdepnąć na krowią albo kozią "minę".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz